More

    Cisza, brak kabli i automatyczne koszenie – testuję MOVA 1000

    Czy robot koszący może w ogóle mieć sens przy małym ogródku lub kilkudziesięciometrowym trawniku? Sama byłam sceptyczna, bo dotychczas wyjmowanie, mycie i przechowywanie zwykłej kosiarki potrafiło mnie zmęczyć bardziej niż samo koszenie. Gdy trawnik ma raptem 100 m² – i to podzielony na dwie części po różnych stronach domu – uciążliwe staje się nawet samo doprowadzenie kosiarki do miejsca, gdzie ma pracować. MOVA 1000 okazał się genialnym rozwiązaniem w takiej sytuacji.

    Robot nie tylko został stworzony do trawników o powierzchni do 1000 m², ale potrafi działać bez uciążliwego rozkładania przewodów i stacji RTK. Opowiem, dlaczego w codziennej praktyce MOVA 1000 sprawdził się u mnie idealnie na stosunkowo niedużej działce.

    Bezprzewodowa konfiguracja granic w małym ogródku – prawdziwa ulga

    Pierwsza rzecz, która zwróciła moją uwagę przy MOVA 1000, to technologia UltraView. Producenci obiecują, że dzięki czujnikowi LiDAR 3D obejdzie się bez instalowania przewodów granicznych. Z perspektywy posiadania dwóch niewielkich trawników – jednego z przodu domu, drugiego z tyłu – taka funkcja okazała się strzałem w dziesiątkę. Nie musiałam przekopywać gleby ani układać kabli pod murkiem. Wszystko ustawiłam bezprzewodowo: w aplikacji MOVAhome zdefiniowałam mapy i strefy, wyznaczyłam, gdzie robot może pracować, a gdzie powinien omijać rabatki.

    Nie jest to tylko wygoda w kontekście instalacji, ale również elastyczność przy przeorganizowaniu ogrodu. Jeśli nagle zdecydowałabym się dodać mini-ogródek ziołowy na brzegu, nie muszę nic rozkopywać – wystarczy wirtualnie zaznaczyć nową strefę zakazaną, a MOVA 1000 sam będzie ją omijał.

    Niewielka przestrzeń = mniej pracy? Nie zawsze

    Wbrew pozorom mały trawnik nie zawsze oznacza mało czasu przy koszeniu zwykłą kosiarką. U mnie do pewnego momentu wyglądało to tak, że koszenie 18 m² z przodu i 80 m² z tyłu to niby kwestia kilkunastu minut pracy, ale potem dochodziło jeszcze wyciąganie kosiarki z garażu, podłączanie kabli a na końcu mycie, suszenie i zwijanie przedłużacza – co łącznie bywało bardziej uciążliwe niż dłuższe koszenie w jednej, dużej przestrzeni. MOVA 1000 wyręczył mnie z tych dodatkowych czynności. Robot sam wraca do stacji ładującej, a ja nie muszę walczyć z całą otoczką.

    Mapowanie dwóch obszarów – wygodne dla rozdzielonych ogródków

    MOVA 1000 posiada zdolność obsługi 2 niezależnych map, co doceniłam szczególnie przy mojej sytuacji: ogródek z przodu i z tyłu domu nie jest połączony sporym trawnikiem. W aplikacji przygotowałam więc dwie osobne strefy, a robot bez trudu zapamiętuje te mapy i potrafi koszenie wykonać zgodnie z moim harmonogramem. Nie muszę go wprowadzać w tryb „awaryjny” – wystarczy ustawić w aplikacji, że w poniedziałki pracuje w przednim ogródku, a w czwartki w tylnym.

    Systematyczne koszenie w kształcie litery U – równe pasy na niewielkiej powierzchni

    Część robotów koszących działa w trybie „losowego” poruszania się, co może być akceptowalne przy większych działkach, ale na małej przestrzeni często generuje chaos i liczne powtórzenia tych samych fragmentów. MOVA 1000 podeszła do tematu systematycznie: koszenie w kształcie litery U. W praktyce wygląda to tak, że robot kreśli równoległe linie, a następnie zawraca i przechodzi do kolejnej linii. Efekt estetyczny – piękne, równomierne pasy na trawie (jeśli ktoś lubi taki styl) i pewność, że nic nie zostało pominięte. Poniżej możecie zobaczyć, jak wygląda poklatkowo proces koszenia trawnika. To fragment wnętrza trawnika, na koniec robot wypełnia jeszcze koszenie po obwodzie:

    Co istotne, robot jest w stanie pokonywać nachylenie do 45% (24°). Nawet jeśli Twój mały ogródek ma niewielkie spadki, MOVA 1000 powinna dać sobie z tym radę bez większych problemów. U mnie nie miałam okazji dokładnie przetestować tej funkcji, ale myślę, że producent nie bez powodu deklaruje takie możliwości.

    Bezpieczna praca przy zwierzętach i przeszkodach

    Czasem w niewielkim ogródku nie mamy idealnego porządku – czasem stoi leżak, jak przychodzą goście pojawia się miska psa, a w kąciku chowają się zabawki ogrodowe. MOVA 1000 ma, z jednej strony, system inteligentnego rozpoznawania i omijania przeszkód, a z drugiej – tryb przyjazny zwierzętom, w którym obniża prędkość koszenia albo w ogóle się zatrzymuje, gdy wykryje nagły ruch w swoim otoczeniu. Mając psa lub kota, można więc czuć się spokojnie. Poza tym robot pracuje dość cicho, bo generuje hałas poniżej 60 dB, więc nie stresuje zwierząt i nie irytuje sąsiadów (co w przypadku ciasnej zabudowy bywa istotne). Bez problemu podczas koszenia, można zrelaksować się w ogrodzie. W porównaniu do zwykłej kosiarki, to wielka zmiana na plus.

    Aplikacja i harmonogramy koszenia

    MOVA 1000 współpracuje z aplikacją MOVAhome, w której można w łatwy sposób ustawić harmonogram – np. żeby robot kosił co drugi dzień rano w przedniej części, a w środę i sobotę popołudniu zajął się tyłem. Dla mnie to duże ułatwienie, bo w małym ogródku trawa potrafi szybko rosnąć, a jednocześnie koszenie częściej, ale mniejszej powierzchni, jest w sumie wygodniejsze niż jeden długi cykl. Dodatkowo robot może kosić krawędzie czy punkty, a także kreować niestandardowe wzory, jeśli ktoś chce.

    W razie wykrycia deszczu czujnik w MOVA 1000 nakaże mu wrócić do stacji ładującej. Kiedy pogoda się poprawi, sam wznowi przerwaną pracę. Oszczędza to nasz czas i nerwy, bo nie trzeba pilnować prognozy, by ręcznie przerwać koszenie.

    Czas ładowania i praca w małym ogródku

    Producent deklaruje, że pełne ładowanie (od 15% do 90%) trwa zaledwie 40 minut. W małym ogródku to świetna sprawa, bo nawet jeżeli z jakiegoś powodu robot się rozładuje w trakcie koszenia (co raczej nie powinno się zdarzyć przy takiej powierzchni), to powróci do stacji i po krótkim czasie jest gotowy do kontynuacji. Z moich obserwacji wynika, że w powierzchni ok. 100 m² – rozdzielonej na dwie mapy – robot kończy koszenie zwykle przed koniecznością doładowania, bo nie zdąży zużyć całego akumulatora.

    Koła terenowe i brak zniszczeń na trawniku

    W niewielkim ogrodzie często mamy nierówności, lekkie koleiny czy jakieś kamienie ozdobne. MOVA 1000 wyposażono w terenowe koła z zaawansowanym bieżnikiem, które mają zapewnić pewniejszą przyczepność i nie uszkadzać trawnika. Na moim trawniku, który nie jest idealnie równy, robot nie ślizgał się ani nie zostawiał wyraźnych śladów. Jedynie przy bardziej błotnistej pogodzie, tuż po deszczu, dobrze jest włączyć czujnik deszczu, by robot zaczekał aż ziemia trochę wyschnie.

    Podsumowanie – czy MOVA 1000 to dobry wybór dla małego ogrodu?

    Jeśli należysz do osób, które mają mały trawnik (nawet 18 m² z przodu i kilkadziesiąt z tyłu domu), a jednak wkurza Cię ciągłe wyciąganie spalinowej czy elektrycznej kosiarki i mycie jej po każdym koszeniu, MOVA 1000 może stać się rozwiązaniem Twoich bolączek. Brak potrzeby instalowania przewodów, szybkie mapowanie dwóch osobnych części działki, ciche i precyzyjne koszenie, a do tego automatyczna obsługa w razie deszczu – to wszystko sprawia, że urządzenie staje się niemal „bezobsługowe”.

    Nie jest to sprzęt najtańszy, lecz biorąc pod uwagę wygodę (szczególnie na niedużych, ale rozdzielonych trawnikach) i brak konieczności każdorazowego przygotowywania całej kosiarki, MOVA 1000 pozwala skupić się na cieszeniu się ogrodem zamiast na męczących obowiązkach.

    Na koniec kwestia ceny. Sugerowana cena katalogowa MOVA 1000 to 5649 zł. Może wydawać się sporo, zwłaszcza dla kogoś z małym ogródkiem. Ale warto pamiętać, że w dniach od 10.04 do 27.04.2025 obowiązuje promocja -12%. To już bardzo ciekawe obniżenie ceny, i jeśli ktoś marzy o automatycznym koszeniu bez kabli i zbędnych instalacji, warto rozważyć ten zakup w okresie promocyjnym. Dla mnie największą zaletą jest fakt, że robot nie wymaga przewodów granicznych – co mocno obniża koszty instalacji i eliminuje kłopotliwe rozkopywanie ziemi.

    Najnowsze