More

    Męczy Cię granie w 30 fps? Włącz tryb upłynniający, ale licz się z większym opóźnieniem!

    Dla wielu graczy nie ma nic gorszego niż granie w 30 klatkach na sekundę. Niby „da się przyzwyczaić”, ale kiedy już raz poczujesz płynne 60 fps albo więcej, powrót bywa bolesny. Spadki płynności, smużenie, szarpnięcia kamery – wszystko to potrafi zepsuć nawet najpiękniejszą grę. Nic dziwnego, że część graczy szuka ratunku w ustawieniach… telewizora. Tak, mowa o trybie upłynniania obrazu, czyli tzw. motion smoothing lub interpolacji klatek. Ale czy to na pewno dobre rozwiązanie?

    Co jest tryb upłynniania w twoim TV?

    Jeśli nie jesteś technologicznym geekiem (a nawet jeśli jesteś), tryb upłynniania może brzmieć jak magia. W rzeczywistości to całkiem sprytny trik. Telewizor „zgaduje”, co powinno się znaleźć pomiędzy klatkami wyświetlanymi przez konsolę, i wstawia własne „sztuczne” klatki, by obraz wydawał się płynniejszy. Działa to świetnie w filmach i serialach kręconych w 24 fps – dzięki temu niektóre sceny wyglądają jak nakręcone kamerą sportową. Ale w grach… bywa różnie.

    Tryb upłynniania znajdziesz pod różnymi nazwami – Samsung ma Auto Motion Plus, LG nazywa to TruMotion, Sony używa MotionFlow. Niezależnie od producenta, zasada działania jest ta sama: więcej klatek, mniej szarpania. Brzmi idealnie? Nie tak szybko.

    Dlaczego 30 fps boli?

    To pytanie zadaje sobie wielu graczy po przesiadce na PS5 czy Xbox Series X. Przecież to nowa generacja – dlaczego nadal są gry, które działają tylko w 30 fps? Odpowiedź jest prosta: deweloperzy stawiają na grafikę i detale. Tryb „Quality” często oferuje ray tracing, lepsze tekstury, bardziej realistyczne efekty świetlne – ale kosztem liczby klatek.

    I tu właśnie pojawia się pokusa: skoro gra wygląda pięknie, ale działa w 30 fps, może da się coś z tym zrobić? Skoro telewizor może „dodać” klatki, to może warto włączyć upłynnianie?

    Wygładzony obraz, opóźnione reakcje

    Zanim jednak pogrzebiesz w ustawieniach, musisz wiedzieć jedno: upłynnianie działa z opóźnieniem. Telewizor musi „pomyśleć”, zanim doda sztuczną klatkę. I to właśnie ta chwila refleksji – choć trwa ułamek sekundy – może zmienić wszystko w dynamicznej grze.

    W grach typu FPS (First Person Shooter), bijatykach czy wyścigach, każda milisekunda ma znaczenie. Jeśli obraz jest płynniejszy, ale Twoje ruchy rejestrowane są z opóźnieniem, pojawia się tzw. input lag. Nagle okazuje się, że przeciwnik zdążył Cię trafić, zanim Ty w ogóle nacisnąłeś spust. Frustracja? Gwarantowana.

    Kiedy tryb upłynniania ma sens?

    Są jednak sytuacje, kiedy włączenie upłynniania może mieć sens. Na przykład:

    • W grach spokojnych, przygodowych, gdzie nie liczy się precyzja, a klimat i fabuła (np. The Last of Us, A Plague Tale, Alan Wake 2).
    • Podczas oglądania innych jak grają, np. gdy konsola działa w tle, a Ty pokazujesz grę komuś niegrającemu – efekt „wow” z płynnością działa.
    • Na dużych telewizorach z niskim input lagiem, gdzie różnica między włączonym i wyłączonym trybem jest minimalna.
    • Gdy naprawdę nie możesz znieść 30 fps, a gra nie oferuje trybu performance – wybór między „opóźnioną płynnością” a „szarpaną precyzją” może paść na to pierwsze.

    Na co uważać przy włączaniu?

    Jeśli mimo wszystko zdecydujesz się włączyć tryb upłynniania, pamiętaj o kilku sprawach:

    • Wyłącz inne ulepszacze obrazu, np. redukcję szumów czy dynamiczny kontrast – mogą jeszcze bardziej opóźniać sygnał.
    • Sprawdź tryb gry (Game Mode) – większość telewizorów wyłącza upłynnianie w tym trybie. Jeśli możesz – włącz upłynnianie ręcznie bez wychodzenia z trybu gry.
    • Testuj samodzielnie – każda gra, każda konsola i każdy telewizor działają inaczej. Zrób kilka testów: z włączonym i wyłączonym trybem. Poczuj różnicę.
    • Nie daj się zwieść „płynności na oko” – obraz może wyglądać lepiej, ale kontrola nad grą może się pogorszyć. A to w grach jest kluczowe.

    Klatki, które dzielą graczy

    Temat trybu upłynniania dzieli społeczność graczy na dwa obozy. Jedni mówią: „Nigdy! To psuje responsywność i daje fałszywe wrażenie płynności”. Drudzy: „Zawsze! Przynajmniej gra nie wygląda jak pokaz slajdów”. Prawda – jak zwykle – leży pośrodku.

    Jeśli grasz dla relaksu i zależy Ci głównie na wrażeniach wizualnych, a nie wygrywaniu w sieciowych potyczkach – możesz eksperymentować. Jeśli jednak liczy się precyzja, szybkość reakcji i każdy ułamek sekundy, lepiej postaw na czysty, nieprzetworzony sygnał. Bez upiększaczy. Bez lagów.

    Rafał
    Rafał
    Właściciel / Redaktor Naczelny Numag.pl / Pasjonat brytyjskiej muzyki i włoskiej motoryzacji

    Najnowsze