More

    Roboty, suszarki i kocia fontanna: co naprawdę zachwyciło na show-case MOVA

    Warszawska restauracja Concept 13 już nieraz gościła premiery high-tech, ale 24 kwietnia miała w powietrzu wyraźne elektryczne napięcie: MOVA przywiozła do Polski całe swoje domowe uniwersum. W jednym miejscu spotkały się roboty sprzątające, kosiarki, suszarki do włosów, ekspresy i akcesoria dla psów i kotów – prawdziwy przegląd życia „od podłogi po końcówkę włosa”.

    Pierwsze minuty: brand z misją (i sercem)

    Wieczór otworzył krótki wstęp o filozofii marki – „move” i „mōna”: ruch, który goni innowację, lecz równocześnie księżycowy spokój, jaki ma panować w domu. To nie był pusty slogan; chwilę później usłyszeliśmy, że MOVA przekazała fundacji „Razem z Odwagą” sprzęt i finansowe wsparcie, wpisując działania charytatywne w długofalową strategię. Ten akcent nadał premierze wiarygodności – technologia może być futurystyczna, lecz nie odrywa się od realnych potrzeb ludzi.

    Sprzątanie w czystej odsłonie: rodzina V, P i Z

    Centralny stolik ekspozycyjny zajęły roboty. V50 Ultra i poszerzony V50 Ultra Complete przykuwają wzrok matowym wykończeniem, ale prawdziwa magia kryje się w funkcjach: mopowanie wodą 50 °C i wysuwane koła StepMaster, które unoszą cały moduł LIDAR-a, by zmieścił się pod sofą. Dwustopniowe suszenie filtra HEPA w stacji OmniDry wyeliminowało mokry zapach, który znam z wielu konkurencyjnych docków.

    P50 Ultra i P50 Pro Ultra przyniosły boczne ramię SideReach – szczotkę i mop wysuwane o cztery centymetry, co wreszcie pozwala zebrać kurz spod listwy przypodłogowej bez ręcznego manewru. Po testowym przejeździe przez kechupową plamę mopy wróciły do stacji, a wewnętrzne gorące mycie 75 °C zostawiło je zaskakująco neutralne zapachowo.

    Z50 Ultra udowodnił, że mokre odkurzacze wciąż mają coś do powiedzenia: rolkowy mop HydroSync sam płucze się ciepłą wodą. 19 kPa ssania wciągnęło testowe zupki chińskie i inne zanieczyszczenia bez potknięcia, a Edge-to-Edge Cleaning zostawił czystą linię tuż przy krawędzi stołu demonstracyjnego.

    Na osobnym stanowisku stojący odkurzacz X4 Pro z technologią SpotHeat rozpuścił wszystkie testowane produkty strumieniem 80-stopniowej wody. Po przejeździe tafla paneli była dosłownie sucha, bo szczotka wylądowała w stacji „Push-In” z płukaniem wodą 100 °C. Podczas eventu można było też zobaczyć na specjalnie przygotowanej podłodze, jak ciepła woda ze spryskiwacza zmienia jej kolor na czerwony.

    Pionowe lekkie brygady

    Sekcja kompaktowa skupiła się na trzech modelach. Najmniejszy S2 Detect składa się jak teleskop, więc z łatwością wlazłby do mojej szafy gospodarczej; 150 AW ssania przy 70-minutowej baterii to realna opieka nad mieszkaniem 60 m². S4 Detect i S5 Sense dźwigają mocniejszy silnik (odpowiednio 150 AW i 190 AW) i wydajniejsze oświetlenie Celest LED – z bliska widać, jak kurz połyskuje w wiązce, co jest zaskakująco satysfakcjonujące, choć troszkę bezlitosne dla perfekcjonistów.

    Beauty & health w wersji hi-speed

    Przy stanowisku suszarek Shine 10 i Flip 10 kolejka była dłuższa niż do baru. Shine 10 z technologią AeroBlossom została doceniona przez fryzjerkę obecnego magazynu modowego. Flip 10, po złożeniu z wielkości sporej suszarki, bez problemu wcisnęłabym do podręcznej torby weekendowej. Suszarki są wyposażone w odpowiednie czujniki, które wspomagają odpowiednią pielęgnacje włosów, przez dobieranie odpowiednich temperatur.

    Szczoteczki Fresh i Fresh Pro można było zobaczyć w akcji. Model Pro przy 69 000 wibracji i 39 600 pulsacji brzmi jak przesada, ale naciskowy sensor hamował moc, kiedy tylko zbliżyłam włókno do ręki – zapewniona ochrona szkliwa na plus.

    Kuchnia: od baristy do frytkownicy

    Ekspres Virtuoso 10 Pro parzył café crème z aksamitną pianką bez pianotwórczej przesady. Panel dotykowy wybierał osiem receptur; espresso doppio miało 42 g, 28 s ekstrakcji – parametry baristy-amatora zaliczone. Obok pracowała frytkownica FD20 Pro. Kosz FlexZone na dziewięć litrów pomieścił frytki, które po dziesięciu minutach były równomiernie chrupkie, bez cienia zapachu plastiku dzięki metalowej komorze.

    Ogród i zwierzęta: ekosystem na zewnątrz

    Najbardziej praktyczną demonstracją była kosiarka MOVA 1000. W moim mikro-ogrodzie 2 × 50 m² przewodowa kosiarka bywa zmorą; tu granice wytyczyłam w telefonie, robot ruszył w schemacie U, ominął donice i – co ważniejsze – wrócił na drugi kawałek trawnika, zapisując odrębną mapę. Na evencie miałam jednak okazję zobaczyć też drugi model do mniejszych ogrodów. Hałas poniżej 60 dB, szybkie ładowanie 40 minut i tryb zwierzęcy to świetne funkcje, które sprawdzą się w każdym ogrodzie.

    Nie zabrakło trio karmnik-poidełko-plecak. PF10 Pro odważa porcje w misce i wysyła statystyki do aplikacji; WF20 Pro, wykonane w całości ze stali 304, burzy stereotyp plastikowej fontanny. Natomiast PB10 Pro, plecak z mgiełką i LED-em, to czysty geek chic – w metrze będzie przyciągał spojrzenia bardziej niż najdroższa torba.

    Światło na przyszłość

    W gablocie błyszczały suszarki Shine 20 i Master 10 oraz prototypy M50 Ultra, V60 MOBIUS i Z60 Ultra. Zero dat, jedynie obietnica jeszcze mocniejszego ssania i krótszego czasu suszenia. Prezentacja była teaserem, ale wystarczyła, by pokazać, że MOVA zamierza zostać w grze na dłużej.

    Wrażenia po powrocie do domu

    Wróciłam z poczuciem, że MOVA naprawdę zrozumiała bolączki codzienności: długie mycie mopów, plączące się włosy, uciążliwy przewód graniczny w ogrodzie. Urządzenia są piękne, lecz nie przekombinowane. Największy znak zapytania to aplikacja MOVAhome, która w wersji demonstracyjnej miała drobne potknięcia językowe i sporadyczne lagi. Jeśli software dorówna hardware’owi, na rynku zrobi się gorąco.

    Czy sięgnę do portfela? Z robotów sprzątających P50 Pro Ultra kusi SideReach’em, który wreszcie doczyszcza listwy pod ścianą w jednym przejeździe. Reszta? Kusząca, ale portfel musi ochłonąć. Póki co cieszę się, że smart-domowa konkurencja w Polsce właśnie zyskała gracza z prawdziwym rozmachem – i sercem do rzeczywistej codzienności.

    Najnowsze