Głośniki przenośne to taki sprzęt, który albo zostaje z Tobą na lata, albo ląduje w szufladzie po kilku miesiącach, bo zwyczajnie nie daje frajdy z odsłuchu. Z Bold L2 miałem wspaniałe wspomnienia i nie rozstawałem się z nim przy żadnym wyjeździe – solidny, odporny, z charakterem. Teraz w ręce trafił mi jego następca, Bold L3. Wygląda znajomo, ale już po kilku minutach grania czuć, że to nowy, wyższy poziom.
Brzmienie – w końcu jest balans!
Największa różnica między L2 a L3 to dźwięk. Tam, gdzie poprzednik miał tendencję do nadmuchanego, przytłaczającego basu, tutaj bas jest nadal mocny i mięsisty, ale wreszcie kontrolowany. Nie zagłusza wokali, nie wybija się ponad średnicę w każdym utworze. Słychać, że konstruktorzy popracowali nad tym, by scena była pełniejsza, a wysokie tony wyraźniejsze. Efekt jest taki, że możesz posłuchać rapu, rocka czy elektroniki i w każdym gatunku coś zagra tak, jak powinno.
Wysokie tony w L2 byłī trochę przygaszone, tu wreszcie są obecne i dodają lekkości. Detale w talerzach perkusji, smyczkach czy nawet w głosach są po prostu lepiej słyszalne. W połączeniu z nachyleniem przetworników o 12 stopni, które kieruje dźwięk prosto w stronę słuchacza, całość daje wrażenie większej przestrzeni.
Tryby w sam raz na imprezę
Bold L3, tak jak poprzednik, pozwala na sparowanie dwóch takich samych głośników w trybie stereo (Double Fun Mode) albo na podłączenie dwóch różnych źródeł dźwięku w tym samym czasie (Party Mode). Oba tryby działają bezproblemowo, a stereo w dwóch sztukach potrafi naprawdę zaskoczyć przestrzenią. Szkoda tylko, że tych trybów nie da się używać jednocześnie – ale to raczej ograniczenie konstrukcyjne niż niedopatrzenie.
Pokrętło, którego brakowało
Nie będę ukrywał – nowy element sterowania, czyli pokrętło głośności, to mały detal, który robi ogromną różnicę w codziennym użyciu. Nie trzeba już szukać przycisków na oślep, wciskać ich kilka razy, żeby trafić w odpowiedni poziom głośności. Wystarczy jeden ruch palcem i już – jak w klasycznym wzmacniaczu Hi-Fi. To wygodne, szybkie i po prostu przyjemne. Tak powinno być od początku.
Odporność i bateria
Bold L3 nadal ma klasę odporności IP67, więc można go spokojnie zabrać na plażę, na kajak, na taras w deszczowy dzień. Kurz, piach, woda – nic mu niestraszne. Ta odporność jest realna, a nie tylko na papierze, bo testy w terenie potwierdzają, że znosi naprawdę sporo.
Bateria to kolejny mocny punkt. Producent deklaruje do 25 godzin grania i faktycznie – przy średniej głośności bez problemu wyciąga ponad dobę odtwarzania. Na wyjazd weekendowy możesz wziąć go bez ładowarki i nie martwić się, że przestanie grać w połowie imprezy. Ładowanie trwa około 4,5 godziny przez USB-C – nie jest to rekord, ale przy takiej pojemności akumulatora nie ma dramatu.
Po kilku dniach z Bold L3
To głośnik, który gra lepiej niż jego poprzednik w każdym aspekcie. Ma potężniejszy i bardziej kontrolowany bas, klarowniejsze wysokie tony, a cała scena jest przyjemniejsza w odbiorze. Jest odporny, ma świetną baterię i w końcu doczekał się wygodnego pokrętła do regulacji głośności. Osobiście brakuje mi trochę zaczepu na smycz, ale da się z tym żyć 🙂
Dla kogo jest Bold L3? Dla osób, które chcą głośnika do wszystkiego – od codziennego grania w mieszkaniu, po plenerowe imprezy. Sprawdzi się i w roli mobilnego centrum muzycznego, i jako sprzęt do relaksu przy kawie.
Specyfikacja Fresh ’n Rebel Bold L3
- Moc RMS: 30 W woofer + 10 W tweeter
- Bluetooth 5.3, profile A2DP/HFP/AVRCP, kodek SBC
- Zasięg: do 10 m
- Bateria: 7,4 V 4000 mAh
- Czas pracy: do 25 godzin przy 25% głośności
- Czas ładowania: ok. 4,5 h (USB-C, 5 V/2 A)
- Odporność: IP67 (pyłoszczelny, wodoszczelny do 1 m przez 30 min)
- Tryby: Double Fun Mode (stereo z drugim L3), Party Mode (2 źródła BT)
- Wymiary: 229 × 107 × 107 mm
- Waga: ok. 1070 g
Cena: 549 zł