Wybuch COVID-19 przeorał nasze codzienne przyzwyczajenia niczym wiosenny remont mieszkania – nagle zauważyłeś, gdzie zbiera się kurz, o którym wcześniej nie myślałeś. Wyjście z domu bez małej butelki żelu stało się równie dziwne jak wyjście bez portfela. Drzwiczki windy zaczęły być wciskane łokciem, a w osiedlowym sklepiku pojawiły się stojaki z jednorazowymi rękawiczkami. Z dnia na dzień higiena stała się tematem numer jeden w rozmowach przy kawie, na firmowych webinariach i na szkolnym Teamsie.
Po kilku latach od „zamrożenia świata” widać, które nawyki były jednorazowym zrywem, a które weszły nam w krew. Co ciekawe, wiele zmian nie dotyczy wyłącznie mycia rąk, lecz całej kultury troski o siebie i innych. Prześledźmy, jak pandemia przestawiła nasze myślenie o czystości i gdzie ten wiatr zmian pcha nas dalej.
Ręce pod lupą
Jeszcze w 2019 r. mycie rąk dłużej niż pięć sekund uchodziło za ekstrawagancję, a antybakteryjne żele kojarzyły się głównie z personelem medycznym. W momencie, gdy w mediach pojawiły się pierwsze infografiki WHO, Polacy masowo ruszyli po mydło i środki dezynfekcyjne. Sprzedaż mydła skoczyła, wielu z nas deklaruje dokładne mycie rąk po powrocie do domu – przed pandemią nie każdy przywiązywał do tego większą uwagę . Co ważne, odruch ten nie wyparował razem z restrykcjami. O ile częstotliwość może już nie być aż tak „szpitalna”, to „rytuał dwudziestu sekund” z mydłem stał się normą, a nie wyjątkiem.
Higiena wspólnej przestrzeni – domy, biura, szkoły
Kiedyś jeśli dezynfekcji poddawano nawet klamki w blokowych piwnicach, wielu kręciło głową. Dziś nie przesadzamy już z atomowymi dawkami chloru, ale regularne przecieranie biurowych blatów czy wspólnych klawiatur stało się standardem. W polskich biurach znacznie więcej pracowników zabiera do pracy własny płyn w sprayu, którym przeciera biurko przed rozpoczęciem pracy. Podobnie jest w szkołach – dozowniki z płynem przy drzwiach weszły na stałe do szkolnego krajobrazu.
Co najczęściej dezynfekujesz dziś w ciągu dnia?
• Ekran smartfona
• Klamki drzwi samochodu
• Słuchawki lub myszkę komputerową
• Stolik w kawiarni, zanim położysz na nim laptopa
Co ciekawe, producenci mebli biurowych zaczęli oferować blaty z powłoką antybakteryjną, a w reklamach domowych odkurzaczy częściej usłyszysz o filtrach HEPA niż o mocy silnika.
Cyfrowa czystość – bakterie na ekranach
Przed pandemią rzadko kto zastanawiał się, ile siedzi zarazków na smartfonie. Dziś chusteczki nasączone alkoholem nierzadko leżą obok ładowarki, a czyszczenie etui weszło do niedzielnych porządków. Producenci elektroniki dostrzegli trend: szkła ochronne z jonami srebra czy klawiatury ze specjalną powłoką antybakteryjną nie są już gadżetem, lecz przekonującym argumentem sprzedażowym.
Nawet w salonach operatorów komórkowych pojawiły się stacje do dezynfekcji telefonów. Według raportu „Narodowy Test Zdrowia Polaków 2024” blisko 46 % ankietowanych deklaruje, że czyści urządzenia mobilne co najmniej raz dziennie, choć wcześniej robił to zaledwie co piąty. Ta „cyfrowa higiena” pokazuje, że myślenie o czystości rozlało się na sprzęty, które nosisz w kieszeni i kładziesz na kuchennym blacie.
Maski, dystans i uprzejmość – higiena społeczna
Choć maseczki spoczęły w szufladach, wyrobiły w nas nawyk większej uwagi wobec innych. Zasłanianie ust przy kaszlu czy kichnięciu zaczęło być oczywistością, a wyciągnięcie chusteczki zanim kichniesz w tramwaju traktowane jest jako gest kultury, nie przesadnej ostrożności.
Zmienił się też stosunek do przychodzenia do pracy „z katarem” – pracodawcy chętniej akceptują pracę zdalną w razie infekcji, a Ty pewnie sam patrzysz krzywo na kolegę, który stawia się w biurze z głośnym kaszlem.
Co dalej z nowymi nawykami?
Minione pięć lat udowodniły, że higiena to nie chwilowy trend, lecz długodystansowy projekt społeczny. Wielu z nas nadal nosi w torbie mały żel, bo to po prostu wygodne. Szkoły zostały z dozownikami przy wejściach, a w biurach wciąż słychać charakterystyczne pyknięcie pompek z płynem, zanim ktoś naciśnie „Enter”.
Rynek odpowiedział lawiną innowacji – od klamek z powłoką miedziową po automatyczne podajniki mydła, które w czasach przedcovidowych wydawały się fanaberią. Jednocześnie powoli uczymy się higienicznego balansu: mniej obsesyjnego szorowania każdej paczki z paczkomatu, więcej rozsądku i uważności na potrzeby swojego i cudzego zdrowia.