Gigafabryka Tesli w Niemczech tymczasowo wstrzyma produkcję, gdyż grupa protestujących w okolicznym lesie zintensyfikowała swoje działania, mające na celu powstrzymanie ekspansji firmy. Mara, 24-letnia aktywistka, od marca mieszka w lesie pełnym komarów w pobliżu niemieckiej fabryki Tesli.
W tym tygodniu dołączy do niej notoryczna niemiecka grupa klimatyczna „Ende Gelände”, znana z teatralnych, często łamiących prawo blokad, na pięciodniowy protest. W oczekiwaniu na przybycie setek demonstrantów Tesla postanowiła zamknąć fabrykę na cztery dni, zalecając pracownikom pracę zdalną, jak wynika z wewnętrznego e-maila uzyskanego przez niemiecką gazetę Handelsblatt.
Dlaczego akurat Tesla?
Tesla jest symbolem tego, jak zielona transformacja poszła w złym kierunku i dlatego niemiecka fabryka firmy stała się celem coraz bardziej radykalnych protestów. Aktywiści przeprowadzili się do lasu w lutym, próbując fizycznie zablokować Teslę przed wycinką kolejnych 100 hektarów lasu na potrzeby ekspansji. Miesiąc po pojawieniu się obozu w lesie, nieznani sabotażyści wysadzili pobliską linię energetyczną, co zmusiło fabrykę do zamknięcia na tydzień.
Manu Hoyer, twarz grupy anty-Tesla, żyje w lokalnej społeczności Grünheide od dwudziestu lat i od momentu ogłoszenia powstania fabryki w 2019 roku obawia się o wpływ na lokalne zasoby wodne. Budowa jednej Tesli wymaga tysięcy litrów wody, a fabryka w Grünheide ma licencję na korzystanie z 1,4 miliona metrów sześciennych wody rocznie — to podobne zapotrzebowanie, jak dla dużego miasta.
Walka przeciwko „zielonemu kapitalizmowi”
Dla osób takich jak Mara, Tesla jest symbolem tego, jak zielona transformacja została zawłaszczona na rzecz zysku. „Firmy takie jak Tesla są po to, aby ratować przemysł samochodowy, a nie klimat,” mówi Kamm, członkini grupy „Zakręć kurek Tesli”. Mara opisuje 300-hektarową fabrykę Tesli jako produkt „zielonego kapitalizmu”, planu firm mających na celu wyglądanie na przyjazne dla środowiska, aby przekonać konsumentów do kupowania ich produktów.
