Hama zaczynała od kliszy i ciemni fotograficznych, a dziś obsługuje dziesiątki tysięcy palet, tysiące zamówień dziennie i coraz mocniej wchodzi w świat AI oraz inteligentnych akcesoriów. To jedna z tych marek, które przez ponad sto lat cicho rosły u boku wielkich producentów sprzętu, aż w końcu same stały się nieodzowną częścią cyfrowej codzienności – od ładowarek, przez peryferia komputerowe, po smart gadżety i urządzenia dla domu.
Historia Hama zaczyna się w 1923 roku w Dreźnie. Firma, działająca wtedy pod nazwą Hamaphot KG, specjalizowała się w akcesoriach fotograficznych w czasach, kiedy na zdjęcie trzeba było czekać, licząc kolejne minuty w ciemni. Dynamiczny rozwój brutalnie przerwało bombardowanie miasta pod koniec II wojny światowej. Marka musiała zaczynać od początku, przeniosła się więc do bawarskiego Monheim, gdzie jej siedziba mieści się do dziś.
To właśnie w Monheim widać dziś skalę przemiany: od niewielkiej, wyspecjalizowanej manufaktury do koncernu, który rocznie generuje obroty rzędu setek milionów euro, działa w 18 krajach i współpracuje z 30 tysiącami partnerów w 70 państwach. Zatrudnia 2500 osób, z czego aż 1500 w samej centrali. To już nie „firma od akcesoriów”, lecz pełnoprawny gracz europejskiego rynku elektroniki użytkowej, który musi działać z precyzją operatora logistycznego i jakością producenta sprzętu premium.
Logistyczne serce w Monheim: tysiące paczek dziennie
Przełomem w rozwoju Hama było otwarcie w 2014 roku nowoczesnego centrum wysyłkowego. Na powierzchni około 80 tysięcy metrów kwadratowych działa jedna z najbardziej zaawansowanych logistycznie baz w Europie. To obszar wielkości co najmniej jedenastu pełnowymiarowych boisk piłkarskich, wypełniony systemami automatycznego składowania i transportu towarów.
Centralny magazyn oferuje 60 tysięcy miejsc paletowych i 100 tysięcy miejsc na pudełka oraz kontenery. Część miejsc obsługiwana jest ręcznie, a część – w pełni automatycznie. W praktyce oznacza to, że każdego dnia z Monheim wyjeżdża około 10 tysięcy paczek – do oddziałów firmy i partnerów handlowych w całej Europie. To tempo i skala, która bardziej kojarzy się z gigantami e-commerce niż z marką, którą wielu kupujących pamięta głównie z akcesoriów do aparatów czy kabli do komputera.
Jakość pod lupą i ekologia w praktyce
W tle tej logistycznej machiny pracuje rozbudowany dział kontroli jakości. W centrali Hama czuwa nad tym około 50 ekspertów, którzy korzystają z laboratoriów i sprzętu testowego wartego łącznie około 5 mln euro. Co miesiąc wykonują tysiące kontroli – od sprawdzenia partii dostaw, przez testy pierwszych sztuk, po weryfikację dokumentów i certyfikatów. Każdy produkt przechodzi przez sito weryfikacji kilka razy, zanim trafi na sklepową półkę.
Co istotne, ten nacisk na jakość idzie w parze z konsekwentnymi działaniami proekologicznymi. Od 2017 roku Hama zredukowała ilość PVC w opakowaniach prawie o połowę, a od 2018 wyraźnie ograniczyła liczbę magnesów stosowanych w pudełkach. To mało spektakularne na pierwszy rzut oka zmiany, ale sumarycznie oznaczają realne oszczędności materiału i coraz mniejszy ślad środowiskowy każdego sprzedanego produktu.
Hama Polska: własne centrum, własny las, własny e-sklep
Polski rozdział historii Hama trwa już ćwierć wieku. Lokalny oddział powstał w 2000 roku w Poznaniu, a dziś działa w Robakowie pod miastem. To właśnie tam w grudniu 2023 zakończono rozbudowę centrum logistyczno-biurowego, łączna powierzchnia obiektu sięga teraz około 9 tysięcy metrów kwadratowych, a liczba miejsc paletowych wzrosła do 15 tysięcy.

Zespół około 60 osób pracujących w systemie dwuzmianowym pozwala realizować zamówienia złożone do godziny 14 jeszcze tego samego dnia. Cały polski oddział zatrudnia już ponad 200 pracowników i stale rozwija ofertę. Co ważne, robi to nie tylko jako dostawca dla sieci handlowych, ale też poprzez własny sklep internetowy hamamobile.pl, który staje się coraz ważniejszym kanałem sprzedaży, w 2024 roku obroty Hama Polska sięgnęły 606 mln zł.
Polski oddział również mocno stawia na ekologię. W segmencie GSM plastikowe elementy opakowań zastąpiono papierem, a w magazynach i biurach oświetlenie wymieniono na energooszczędne LED. Kilka lat temu pracownicy zaangażowali się nawet w sadzenie lasu w Robakowie – to przykład działań, które wychodzą poza korporacyjne slogany i przekładają się na konkretne zmiany w najbliższym otoczeniu.
Pięć filarów oferty: od ładowarek po smart ringi
Dziś Hama to przede wszystkim marka akcesoriów do urządzeń mobilnych. Na polskim rynku można wyróżnić pięć segmentów, na których skupia się szczególnie mocno. Pierwszy to szeroko rozumiane artykuły GSM, czyli ładowarki sieciowe i samochodowe, stacje ładujące, powerbanki, kable do ładowania i transmisji danych, a także uchwyty samochodowe do telefonów i tabletów. W tej kategorii ciekawostką jest dedykowana linia akcesoriów MagLine dla użytkowników sprzętu Apple, przygotowana z myślą o standardzie MagSafe.
Drugi filar to akcesoria komputerowe: myszki, klawiatury, zestawy bezprzewodowe, stacje dokujące, huby USB czy uchwyty do monitorów. Hama coraz mocniej wchodzi tu w segment urządzeń wygodnych na co dzień, także do pracy zdalnej. Trzeci obszar to smart home: inteligentne oświetlenie LED, sterowanie ogrzewaniem czy zewnętrzne kamery Wi-Fi, którymi można zarządzać z poziomu smartfona. To oferta skierowana do osób, które chcą krok po kroku rozbudowywać domowy ekosystem i niekoniecznie zaczynać od drogich centralnych systemów.
Czwarta kategoria to urządzenia typu wearables, czyli smartwatche oraz planowane opaski Pay Band z płatnościami NFC i dwie wersje Smart Ring. To naturalny krok w stronę „ubieralnej” elektroniki, która ma być przedłużeniem telefonu, a przy okazji systemu płatności. Piąty segment tworzy audio: głośniki przenośne i domowe, w tym modele powstałe we współpracy z niemiecką marką Canton, oraz słuchawki – przewodowe i Bluetooth, od prostszych konstrukcji po sprzęt dla bardziej wymagających użytkowników.

Co dalej: AI, mobilność i ciche zaplecze cyfrowego świata
Historia Hama to dobry przykład tego, jak firma z niszowego segmentu potrafi wykorzystać kolejne fale technologii. Od fotografii analogowej, przez komputery osobiste, po świat smartfonów, inteligentnych domów i AI, marka nie stara się konkurować z producentami głównych urządzeń, lecz rozwija to, co często decyduje o komforcie użytkownika: akcesoria.
W najbliższych latach można spodziewać się dalszego zacierania granicy między klasycznymi dodatkami a inteligentnymi narzędziami. Powerbank przestaje być tylko „baterią na wszelki wypadek”, a staje się mini-stacją zasilania, mysz komputerowa z przyciskiem AI staje się bramą do cyfrowego asystenta, a smartwatch czy smart ring w pewnym momencie zastąpi portfel i plastikową kartę. Takie produkty łatwiej wprowadzać, gdy stoi za nimi rozbudowana logistyka i dopracowany system kontroli jakości, a to Hama już ma.
Dla rynku oznacza to większą konkurencję na polu akcesoriów, które przestają być „dodatkami”, a stają się osobną kategorią, często kupowaną świadomie, nie tylko przy okazji nowego telefonu czy laptopa. Dla użytkowników szansę na bardziej przemyślane, wielofunkcyjne urządzenia, które będą towarzyszyć im w pracy, podróży, sporcie i domowym odpoczynku. A dla samej Hama to kolejny etap długiej drogi od kliszy po potężną moc zasilania i wsparcie sztucznej inteligencji.
Źródło: Informacja prasowa
