More

    Gorący sprzymierzeniec w wojnie z plamami – kilka tygodni z MOVA X4 Pro

    Kiedy marka od AGD zapowiada, że ma urządzenie, które we własnym zakresie podgrzeje wodę do 80 °C i w kilkanaście sekund upora się nawet z zaschniętymi plamami, zdrowy rozsądek każe sceptycznie unieść brew. Tak właśnie zaczęła się moja przygoda z MOVA X4 Pro – bezprzewodowym odkurzaczem pionowym typu Wet&Dry, który producent reklamuje technologią SpotHeat™ oraz stacją „wsuń-i-zapomnij”.

    Po czterech tygodniach codziennego użytkowania mogę śmiało powiedzieć: marketing nie kłamał, a gorąca woda okazuje się genialnym sprzymierzeńcem w walce z kuchennymi katastrofami i dziecięcą twórczością plastyczną. W praktyce ogromną robotę wykonuje czujnik zabrudzeń, bo w trybie Smart sprzęt sam zwiększa moc, gdy wykryje zaschnięty sos lub zmniejsza ją na czystych panelach, co oszczędza wodę i baterię. Cztery tryby – Smart, Suction, Ultra oraz Hot-Water – zmieniam jednym kliknięciem, a kolorowy wyświetlacz LED i polskie komunikaty głosowe szybko informują, kiedy dolać wody albo opróżnić zbiornik. ​

    Pierwsze spotkanie – zaskakująco filigranowy sprzęt

    Z pudełka wyjmuje się odkurzacz, który na zdjęciach wygląda masywnie, ale w dłoni sprawia wrażenie szokująco lekkiego. Konstrukcja została przemyślana tak, by najcięższe elementy spoczywały tuż przy szczotce. Dzięki temu to, co właściwie trzymamy, waży niewiele ponad kilogram, a nadgarstki nie bolą nawet podczas gruntownego sprzątania całego mieszkania. Zmontowanie całości zajęło mi niecałe trzy minuty: rączka na zatrzask, zbiornik na miejsce, stacja dokująca pod ścianę i gotowe.

    Choć realna „masa operacyjna” to zaledwie 1,1 kg, w obudowie znalazło się jeszcze miejsce na czytelny ekran i przełącznik trybów pod kciukiem, co potwierdza, że ergonomia była tu priorytetem. ​

    Stacja okazała się pierwszym zaskoczeniem. Zamiast głębokich prowadnic, w które trzeba trafiać co do milimetra, producent zastosował konstrukcję typu Push-In; wałek wsuwa się do bazy płynnie, niemal jak szuflada. Po kilkunastu użyciach doceniłam ten detal bardziej niż sądziłam – nie trzeba unosić korpusu pełnego brudnej wody ani celować szczotką w wąski otwór. Po zadokowaniu zasilanie jest automatycznie odcinane, więc stacja nie pobiera prądu, gdy urządzenie tylko „odpoczywa”. ​

    SpotHeat w praktyce – kiedy gorący prysznic działa lepiej niż chemia

    Najciekawsze sceny X4 Pro odgrywa w kuchni i jadalni, bo to tam najczęściej lądują sosy, soki, olej kokosowy czy ślady po mokrych łapkach. W trybie Hot-Water naciskam dodatkowy spust na uchwycie; pompa zasysa wodę ze zbiornika, a tuż przed dyszą błyskawicznie podgrzewa ją do 80 °C. Strumień trafia w sam środek plamy – słychać charakterystyczne syczenie, jakbyśmy polali rozgrzaną patelnię. Po sekundzie silnik o podciśnieniu 20 000 Pa zasysa roztopioną mikro-kałużę do osobnego pojemnika.

    Według danych producenta taka temperatura usuwa trudne zabrudzenia nawet dziesięciokrotnie efektywniej niż zimna woda, a punktowy zastrzyk pod wysokim ciśnieniem nie rozmazuje sosu na boki – i rzeczywiście, chili, tłuszcz i kawa znikały po jednym powolnym przejeździe. ​

    Testowałam to na różnych planach w tym zaschniętej mazi ze słodkiego sosu chili, na połyskliwej plamie tłuszczu po smażeniu i na zaschniętej kawie po rozlaniu. W każdym przypadku wystarczył jeden powolny przejazd, by kafelki czy panele były czyste i – co ważne – niemal suche. Tak samo szybko radzi sobie z ketchupem, czy jogurtem na podłodze. Kilka przejazdów więcej potrzebne było jednak do usunięcia rozsypanej mąki, którą dodatkowo namoczyliśmy wodą. Jednak i z tym o dziwo urządzenie bez problemu sobie poradziło:

     

    Wyświetl ten post na Instagramie

     

    Post udostępniony przez NuMag (@numagpl)

    Gorąca woda odparowuje szybciej niż klasyczny roztwór z mopa, smugi nie powstają, zapachu też brak. Koniec ze spryskanym odplamiaczem, czekaniem, szorowaniem i polerowaniem na sucho.

    Lie-Flat – płaszczka pod kanapą

    Drugą funkcją, którą pokochałam, jest możliwość prawie całkowitego położenia korpusu. Odkurzacz pod kątem 180° wjeżdża pod meble mające jedynie 15 cm prześwitu. Sekret tkwi w miniaturowych kółeczkach w samej głowicy oraz asymetrycznym prowadzeniu wężyka wodnego – nic się nie klinuje, a silnik pomaga w pchaniu, zamiast stawiać opór. Poświata LED-ów ujawnia zapomniane kłębki sierści i pyłki kurzu, które dotąd uparcie unikały tradycyjnego mopa.

    Co ważne, producent deklaruje, że Lie-Flat zmieści się już pod 13-centymetrowe komody, a system Tangle-Free™ z ząbkowanym skrobakiem z materiału PPA sprawia, iż nawet po dwóch tygodniach „walki” z długowłosym kotem szczotka pozostaje wolna od włosów i sierści – pierwszy odkurzacz, przy którym nie musiałam sięgać po nożyczki. ​

    Konserwacja bez dotykania brudu

    Po pracy ustawiam X4 Pro na bazie, naciskam start i… idę zrobić sobie herbatę. Stacja sama decyduje, czy wystarczy szybkie przepłukanie wałka, czy potrzeba pełnego SPA – włącznie z kąpielą w 100-stopniowej wodzie i pięciominutowym suszeniem gorącym powietrzem. Efekt? W wałku nie odkłada się biofilm, filtr HEPA nie śmierdzi wilgocią, a w worku na brudne roztwory nie rozwija się nieprzyjemny zapach.

    Proces higieny wspiera dwukierunkowe obroty szczotki, a dzięki suszeniu powietrzem o 90 °C urządzenie wychodzi ze stacji kompletnie suche. W trybie Smart mycie wałka generuje zaledwie 55 dBA, a w Rapid – 63 dBA, więc może się odbywać nawet podczas seansu filmowego. ​

    Zasięg, akustyka, bateria – domowy maraton bez strat sił

    760 ml czystej wody i 730 ml pojemnika na brud pozwalały mi w trybie Smart posprzątać 80 m² bez dolewania. Gdy uruchamiałam gorący zastrzyk częściej, musiałam uzupełnić zbiornik po dwóch sesjach plamowych, co i tak biło rekordy dotychczasowych sprzętów. Zestaw sześciu ogniw 5000 mAh wystarczał na 40 minut spokojnej pracy, a w „szalonym” scenariuszu z intensywnym podgrzewaniem wody – na około 25 minut.

    Specyfikacja obiecuje nawet 45 minut w trybie Smart i zasięg do 350 m², co u mnie przekładało się na trzy pełne dni porządków bez ładowania. Głośność? Przeciętny tryb ssania przypomina dialog w salonie. Dopiero turbo-suszenie wałka podnosi decybele, lecz trwa pięć minut i odbywa się, gdy urządzenie stoi już w gospodarczej wnęce.

    Czy warto?

    Cena 2199 zł sytuuje MOVA X4 Pro obok Tineco Floor One S7 i Dreame H12 Pro, ale konkurenci nie oferują ani SpotHeat z realnym 80 °C, ani stacji, która myje wałek wrzątkiem i suszy cały układ w pięć minut. Jeśli codzienność Waszego domu to rozlane soki, tłuste plamy i kocia sierść, a każda minuta sprzątania ma znaczenie, X4 Pro okazuje się inwestycją w prawdziwy spokój – dosłownie gorąco polecam. Tym bardziej że od 24 kwietnia do 8 maja 2025 sprzęt można kupić z 23-procentowym rabatem, od wspomnianje ceny!

    Artykuł sponsorowany

    Najnowsze